Witam Was!
Oto raj dla Maurycego. Obiecany drapak jest już gotowy. Choć i tak będziemy go jeszcze udoskonalać kolejnymi zabawkami, zwisadełkami i grzechotkami, ale główna idea jest. No i jaka zabawa.Można się wspinać, drapać, skakać, łapać, spadać, spać, gnębić myszkę, leżeć, siedzieć, szaleć w hamaku, albo zasnąć w hamaku, no normalnie czego dusza zapragnie.
Oto raj dla Maurycego. Obiecany drapak jest już gotowy. Choć i tak będziemy go jeszcze udoskonalać kolejnymi zabawkami, zwisadełkami i grzechotkami, ale główna idea jest. No i jaka zabawa.Można się wspinać, drapać, skakać, łapać, spadać, spać, gnębić myszkę, leżeć, siedzieć, szaleć w hamaku, albo zasnąć w hamaku, no normalnie czego dusza zapragnie.
Pomysł na taki drapak zrodził się z potrzeby posiadania takiego gadżetu, bo kot musi się wybawić, i faktu, że oferta sklepowa niestety jest droga i mało estetyczna. Sama idea postawienia takiej konstrukcji w salonie trochę mnie odrzucała. Bo co to niby za ozdoba. Ale myśleliśmy i myśleliśmy i najpierw wpadł nam do głowy pomysł wykorzystania zwykłej drewnianej drabinki, a potem już poszło. Drabinkę Ł najpierw pobielił, a potem owiną sizalowym sznurkiem za pomocą żeglarskich węzłów (wierzyć mi się nie chciało, ale trzyma się :)).
Kupiliśmy deseczkę, którą obiłam watoliną i materiałem (musi być mięciutko). Wybór materiału też był małym problemem. Najpierw chciałam, żeby było stylowo, trochę wnętrzarsko, trochę dowcipnie, ale ostatecznie nie mogłam się powstrzymać i postawiłam na kocie klimaty - tygrysa (którego mi trochę zostało więc mam też komin ;)). Deseczkę przymocowaliśmy na górze i powstało siedzisko/legowisko. A poniżej jeszcze znalazło się miejsce na hamak. To było najtrudniejsze przedsięwzięcie, ale efekt jest zadowalający.
Najważniejsze, że Maurycy jest zachwycony. To jest jego i koniec. A żeby nie było co do tego wątpliwości postanowił, że sesja zdjęciowa nie może się odbyć bez niego :)
To jest SUPER! Wygląda świetnie, sama bym taką drabinę chciała :) Mam nadzieję, że Maurycemu się nie znudzi za szybko :) Ale słodki ten Wasz kotek. Weźmiesz udział w konkursie dziewczyn z Addicted to Crafts?
OdpowiedzUsuńKurcze, dziękuję:) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. O konkursie nawet nie pomyślałam, ale sprawdzę czy się kwalifkuję i się zgłoszę:)
UsuńPati, rewelacja! Jak będę mieć kota (jak się męża w końcu uda namówić, to chyba trochę poodgapiam:))
OdpowiedzUsuńDzięki :) Namawiaj, namawiaj, bo kot to sama radość :)
UsuńPomysł rewelacyjny, wykonanie mistrzowskie! A zadowolenie głównego zainteresowanego mówi samo za siebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Cieszę się, że pomysł Ci się podoba. A Maurycemu chyba naprawdę się podoba, bo pilnuje jej jak oka w głowie :)
Usuńsuper pomysł! :)
OdpowiedzUsuńpomysł jest rewelacyjny :) gratuluję
OdpowiedzUsuńale super pomysł!!! :)
OdpowiedzUsuńKurcze, bardzo Wam dziękuję :) Cieszę się, że pomysł się podoba :)
OdpowiedzUsuńTo jest fantastyczne i absolutnie nie mamy żadnych obiekcji co do tego czy w wyzwaniu powinno wziąć udział w wyzwaniu. Jest motyw kota? Jest ! Fantastyczny pomysł i wykonanie. Antonina ślini się do dziś odkąd to zobaczyła. Trzeba jej będzie coś takiego ukręcić. Albo Wasze ukraść. Jak wolisz?;)
OdpowiedzUsuńTo ja jestem za opcją ukręcenia, bo Maueycy bez tej drabinki nie może żyć. Planowałam ja docelowo umieścić w sypialni, ale nie ma takiej opcji:) Zawsze możemy służyć pomocą :) Niesamowicie się cieszę, że nasz pomysł tak się podoba i że mogę uczesticzyć w wyzwaniu:)
Usuń