Jak już wspomniałam w poprzednim wpisie, przygotowania do świąt zaczęłam w tym roku o dziwo bardzo
wcześnie. A wszystko przez zamówienie cudownych poszewek na poduszki u przemiłej Pani Lucy.
Jak tylko je zobaczyłam to nie mogłam się oprzeć. Zobaczcie sami, a
zrozumiecie.
A potem
to już samo poszło, taki efekt kuli śniegowej. Po raz pierwszy w życiu
mam już cały plan jak ma masz dom wyglądać w te święta. Poduchy - nie
tylko te na kanapę, ale i na kuchenne krzesła - obrusy na ławę i stół,
świeczniki, literkowa girlanda i wianek na drzwi. No i oczywiście
choinka. Nie mam tylko do końca pomysłu na sypialnię, ale jest jeszcze
trochę czasu, żeby i to opanować. Wszytko oczywiście po kolei opiszę,
jak już przyjdzie na to stosowna pora i jak wykonam choć część z tego,
co zaplanowałam.
Poduchy już na mnie czekają, a ja w pierwszej
kolejności biorę się za pokrowiec na puf. Niby żaden to wyczyn, bo ów
puf to zwykła kostka, u mnie chyba jeszcze relikt PRLowskiego designu,
pokryta brązowo-czarnym skajem.
Brzydkie to jak noc, ale o dziwo wygodne
i bardzo przydatne. Wiec stoi sobie taka bida w salonie i czasami tylko
straszy. No i tak myśląc, co z nią zrobić, udało mi się ostatnio znaleźć materiał, który
mnie zainspirował do uszycia w końcu pokrowca i myślę, że takowy
powstanie na dniach. Proszę trzymać kciuki :)
Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego, więc czekam na post z metamorfozą :). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJej, bardzo dziękuję. Metamorfoza już się dokonała, tylko walczę ze zdjęciami, na które niemiłosiernie brak czasu. Ale już dziś powinno się coś pojawiać. Pozdrawiam :)
Usuń