Uff... udało mi się skończyć mój wiosenny projekt "szycie".
Było ciężko nie powiem, a efekty są... no powiedzmy, że są. Choć do pełnej satysfakcji mi daleko. Nie mniej jednak salon w końcu wygląda tak jak sobie zaplanowałam. Szare i turkusowe poduchy, szary bieżnik, nowy pokrowiec na pufę i firanki. Z nich jestem najbardziej dumna.

Wymarzyły mi się proste, lekkie, krótkie firaneczki, z pomponikami i efekt jaki udało mi się osiągnąć jest bardzo zadowalający. Przez pierwsze kilka dni nie mogłam się napatrzeć, tak mi się podobają.
No ale po kolei. O firankach jakoś specjalnie nie będę się rozpisywać, bo moja rola sprowadzała się do kupienia materiału, pocięcia go na odpowiednie kawałki, obszycia i przyszycia pomponików. Gorzej było z całą resztą.
Długo zastanawiałam się nad wyborem materiałów i kolorystyką tego co chcę uszyć. W końcu, po obejrzeniu większości blogów wnętrzarskich i przeczytaniu kilku magazynów, padło na turkus. Jakoś tak urzekł mnie ten kolor, szczególnie w połączeniu szarością więc zamówiłam te dwa kolory w wersji gładkiej i chevron.
No i wzięłam się najpierw za poszewki na poduszki. Co się namęczyłam to moje. Najpierw maszyna odmówiła mi posłuszeństwa (ale o tym już pisałam), potem druga nie była zbyt skora do współpracy. No i jak przyszło do wszycia zamka, to dopiero poczułam jaka ze mnie amatorka. Ale nie poddałam się, od czego jest internet. Kilka tutoriali i kolejne trzy poszewki poszły mi znacznie lepiej. Nie jest idealnie, ale jest satysfakcjonująco. Na szczęście bieżniki to już zadanie typowe dla amatorów, choć obszywanie też nie jest moją specjalnością (a co jest?;)). Obszyłam więc boki i doszyłam tasiemkę z pomponikami, jakoś mam do nich ostatnio słabość.
Na koniec pokrowiec na pufę. Najpierw przyfastrygowałam materiał na pufie, bo choćbym nie wiem jak mierzyła, nie chciało mi się to układać. Potem wystarczyło to tylko zszyć, spód podwinąć i jest.
Całość prezentuje się tak:
Także kuchnia dostała nowy bieżnik. Szary chevron, żeby nie było nudno.
Teraz tylko wystarczy manewrować dodatkami i myślę, że będzie ok jak na wiosenno-letni look:)
Z takim tempem, to powinnam już zacząć myśleć o jesienno-zimowym wystroju;)
Pozdrawiam! :)
Długo zastanawiałam się nad wyborem materiałów i kolorystyką tego co chcę uszyć. W końcu, po obejrzeniu większości blogów wnętrzarskich i przeczytaniu kilku magazynów, padło na turkus. Jakoś tak urzekł mnie ten kolor, szczególnie w połączeniu szarością więc zamówiłam te dwa kolory w wersji gładkiej i chevron.
No i wzięłam się najpierw za poszewki na poduszki. Co się namęczyłam to moje. Najpierw maszyna odmówiła mi posłuszeństwa (ale o tym już pisałam), potem druga nie była zbyt skora do współpracy. No i jak przyszło do wszycia zamka, to dopiero poczułam jaka ze mnie amatorka. Ale nie poddałam się, od czego jest internet. Kilka tutoriali i kolejne trzy poszewki poszły mi znacznie lepiej. Nie jest idealnie, ale jest satysfakcjonująco. Na szczęście bieżniki to już zadanie typowe dla amatorów, choć obszywanie też nie jest moją specjalnością (a co jest?;)). Obszyłam więc boki i doszyłam tasiemkę z pomponikami, jakoś mam do nich ostatnio słabość.
Na koniec pokrowiec na pufę. Najpierw przyfastrygowałam materiał na pufie, bo choćbym nie wiem jak mierzyła, nie chciało mi się to układać. Potem wystarczyło to tylko zszyć, spód podwinąć i jest.
Całość prezentuje się tak:
Także kuchnia dostała nowy bieżnik. Szary chevron, żeby nie było nudno.
Teraz tylko wystarczy manewrować dodatkami i myślę, że będzie ok jak na wiosenno-letni look:)
Z takim tempem, to powinnam już zacząć myśleć o jesienno-zimowym wystroju;)
Pozdrawiam! :)